Wiem, że może to wyglądać, jakbym był w ciąży:
- mam wahania nastrojów
- jem bigos, a potem sernik
Czyli przejawiam cechy zaburzeń osobowości i odżywiania jednocześnie...
Pomińmy może jednak kwestię jedzenia...
Jeszcze niedawno wieściłem upadek, załamanie osobowości i dekadencję kreatywności...
Teraz jestem podekscytowany, bo:
W końcu mogę powiedzieć, że ją przezwyciężyłem!
Wiem. Krótkie...
Będę wdzięczny za opinię.
A więc... co sądzicie?
Uwielbiam akt tworzenia...
Dlaczego Twoje posty zawsze wymuszają na mnie myślenie?! Uwielbiam je czytać! Sernik i bigos to niezłe połączenie, chociaż ani tego ani tego nie lubie i w sumie nigdy nie jadłąm więc raczej wmówiłam sobie że nie lubie...
OdpowiedzUsuńJa wczoraj leżałam i szukałam różne rodzaje kryzysów, aby nazwać swój i doszłam do tego, że to chyba "juniorski" kryzys egzystencjalny :D
zapraszam do mnie http://iknowtheuk.blogspot.co.uk/2015/01/nowe-oblicze-i-nowy-problem.html
Nieźle, ciąża muzyczna. Urodziłeś całkiem fajny kawałek ;)
OdpowiedzUsuń