"Przygodowo- mikołajkowo..."
Tak mógłbym podsumować cały tekst, już na początku, tyle, że nie oddaje to do końca tego, co chcę przekazać.
W takim razie kończąc z minimalizmem, przechodzę do rzeczy!
Wczorajsza aura dnia szóstego grudnia, nastroiła mnie już od samego początku w tonacje molowe.
Wszechobecna mgła pochłaniająca horyzont, sprzysięgła się, z przedłużającym się od jakiegoś czasu nastrojem chandry jesiennej i...
BUM!
Napadł mnie sentymentalny nastrój...
No ok. Nie było to wcale gwałtowne... Ale dość silne i nie słabnące uczucie pożądania osamotnienia, odosobnienia i refleksji. (silniejsze niż zwykle ;) )
Jedynym logicznym więc rozwiązaniem, było zanurzenie się w tej mgle i zjednoczenie, z wewnętrzną i zewnętrzną aurą w długim spacerze...
Całą tę historie, o której Wam teraz opowiem, zainspirowała właśnie pogoda...