Trochę czasu minęło... nauczyłem się wielu rzeczy przez ten czas, tak jak każdy się zmieniam. Doświadczenia, których doświadczyłem nauczyły mnie życiowego doświadczenia...
"Panta rei" jak woda z zepsutej pralki.
Byłoby to samolubne i wręcz dziwne, gdybym nie podzielił się z wami mądrością, którą nabyłem (w końcu po co piszę te posty, co nie?) także pierwsza rzecz:
- lubię majonez (ok, rozumiem, na razie nic Wam po tym, prawda? Spieszę z wyjaśnieniami)
Mógłbym go dawać do marmolady i do zupy mlecznej, ale nie ma nic gorszego...
... no może moczenie nocne i holokaust...
...od hot-doga z majonezem.
(względnie to też może być złe, choć trzeba docenić pomysł: zjesz posiłek i od razu umyjesz zęby...)
Miało być tego więcej, ale hot-dog z majonezem tak wpłynął na moją psychikę; naigruje się z niej, wykonuje swój dziki taniec szaleństwa, stworzył traumę... stał się częścią mojej nowej, zdegenerowanej osobowości... że jedyne o czym teraz myślę i co mnie definiuje...
to obrzydliwość hot-doga z majonezem.
(Strzeżcie siebie i swoją rodzinę! Wróg czuwa! Jedyne czego potrzebuje do rozpoczęcia swoich żniw rozkładu i zniszczenia to synteza dwóch, względnie niegroźnych, rzeczy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz