Obraz

Obraz

wtorek, 16 grudnia 2014

Po drugiej strony ściany


Naprawdę rzadko mi się zdarza żebym śnił... (i tego żałuję)

Chyba nie jestem psychopatą? (Szczerze wątpię...)

Ale dalej!

Więc... przydarzyło mi się coś nadzwyczajnego, a jednocześnie coś całkiem zwyczajnego dla osób, bez mojej ułomności.

Tak... Jak łatwo się domyślić.

Miałem sen...

Ale nie pisałbym chyba o czymś, tak zwyczajnym pod względem formy, prawda?
Więc chodzi o treść?
Tak, nie mylicie się. Odpowiedź na oba pytania, to: Tak.

Już tłumaczę:

Jak pisałem wcześniej, było to coś nadzwyczajnego, już z samego tylko faktu, dość żałosnej częstotliwości pojawiania się tego zjawiska/doświadczenia.
(A niech Cię świecie za to!)

Oczywiście jak to sny. W większości nie mają sensu i prawie tak było i w tym przypadku...
Standard.
Historia jak z Benny'ego Hilla.
Jesteśmy w lesie: Gdzieś biegniemy, coś gonimy...
(choć pewien realizm był zachowany- byłem jak zwykle spóźniony ;) )

Muszę oddać podświadomości, że budowała napięcie w iście Hollywoodzkim stylu, wyczuwałem kiedy zbliża się rozstrzygnięcie akcji i czułem narastające napięcie.
Wiedziałem, że coś się stanie,w niepewności czekałem, co zgotował mi los...

Okazało się, że była to lekcja!

Wiem, że dziwnie to brzmi, ale sen mnie pouczył!?
Naglę siedziałem w domu na łóżku. Z otwartej przestrzeni trafiłem do przytłaczających czterech ścian.
Po drugiej stronie siedziała Mama...
Nic nie mówiła...

Płakała.

Ta chwila chwyciła mnie za serce, milczeniem wytknęła moje błędy i przywary.
Wpłynęła na mnie, jak mało co i ktokolwiek, kiedykolwiek.
Cała ta sytuacja emanowała dziwną atmosferą, która kazała mi się nad sobą zastanowić.
Co wydaje się dziwne, jestem aż w stanie nadać sens tej zbieraninie podświadomych obrazów.
Jak gdyby były przez kogoś obmyślone, jakby nie powstały bez przyczyny, miały jakiś cel, którego nie rozumiem...

Zapytacie:
Czy takie niematerialne doświadczenie może tak poruszyć człowieka?

Tak, może.

Najlepszym dowodem jest to, że po obudzeniu siedziałem, patrząc w pustkę, do momentu, w którym uświadomiłem sobie, że jestem już przecież po drugiej stronie ściany.
W Naszym świecie.

Muszę żyć dalej...
(tyle, że lepiej)


2 komentarze:

  1. Pouczający sen! ;)
    Ja mogłabym nie budzić się nigdy i nie wychodzić ze świata w którym jestem podczas snu, mimo że czasami mam koszmary i że czuje ból na sobi jeśli we śnie mi sie coś dzieje... Jednak i tak prościej jest mi "istnieć" we śnie, niż obudzić się i normalnie funkcjonować, osamotniona, bez nikogo z kim mogłabym spędzić czas (poza rodzicami)
    http://iknowtheuk.blogspot.co.uk/2014/12/to-wraca-do-mnie-jak-bumerang-ja-nie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz. Właściwie te dwa słowa to trochę mało i wydają się może płytkie, ale jakoś nic więcej nie przychodzi mi do głowy w tym momencie co dobrze opisałoby moją reakcję po przeczytaniu powyższego tekstu. Jest tak jak lubię: ciekawie, wciągająco, nieco z humorem, ale i głębszą refleksją. Dobre.
    Pozdrawiam i pokuszę się o obserwację, bo czuję, że warto tutaj wpadać.
    A. ;)

    http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło jeśli zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń